Pan Tadeusz był moim sąsiadem przez jakiś czas. Widziałem go kiedyś "w akcji", w administracji. Od tego czasu uwierzyłem, że był w stanie zbajerować każdą kobietę, w każdej sytuacji. Nieprawdopodobne: co mówił, JAK mówił, do tego mowa ciała, gestykulacja... Mistrz, po prostu Mistrz. R.I.P.
piszę to co prawda z "niczego", czyli z głowy, ale pamiętam, że miał (ma) brata kamerzystę, chyba nawet bliźniaka, bo kiedyś w jednym z filmów (chyba w "Podróży za jeden uśmiech") wykorzystano to na planie, pokazano "sobowtórów".
Największy czaruś polskiego kina?
Bardzo możliwe.
Przystojny, szarmancki, przy tym z dozą dystansu do własnej osoby.
U Kondratiuka w "HYDROZAGADCE" rewelacyjny!
Fajnie, że Jacek Borcuch pamiętał o nim robiąc kapitalne "TULIPANY".
Nie pozostaje nic innego jak powiedzieć: "ZDEJMIJ KAPELUSZ"
Typowy amant choc niewykorzystany do konca w swoim kunszcie aktorskim.Swobodnie moglby zagrac Jamesa Bonda.Warto dodac ze wystepowal takze w wielu epizodach z serii "Bajki dla doroslych".