Żeby było jasne , doceniam Globisza jako aktora i życzę mu wiele zdrowia. Tylko 1 na 21 pacjentów ma szansę wyjść z ciężkiego udaru na prostą. Wracając do filmu to technicznie sprawny montaż, dobrze słyszalne dialogi, bardzo dobra gra dwugoplanowych aktorów i Treli, ładne widoki . Wyszła trochę taka laurka dla Globisza i jego żony( tej prawdziwej ,nie tej granej przez K.Preis). Zabrakło lepszej wzniosłej muzyki, uwypuklenia złej służby zdrowia (niewygodne krzesła w poczekalni, arogancki lekarz). Za mało było informacji jak leczyć tą chorobę, dlaczego i ile czasu leczono głównego bohatera ? K.Preis ogółem nie nadaje się do roli kochającej żony, która jest w rzeczywistości skromną osobą. Filmowi zabrakło dramatyzmu i pokazania w jaki sposób i jak wiele osób pomogło Globiszowi pomimo, ze nie był aniołem.
Czytelnicy, nie dajcie się nabrać na "dobrze słyszalne dialogi". To na pewno nie jest prawda. Film nie jest tragicznie źle udźwiękowiony, ale nie jest nawet dostatecznie, nie mówiąc o dobrym.
Klasyczne problemy współczesnego kina (nie tylko polskiego):
- zagłuszanie dialogów efektami i podkładem muzycznym
- złe ustawienie mikrofonów, które rejestrują pogłos odbity od ścian pomieszczenia zamiast bezpośredniego głosu z ust.
- w paru scenach jest zupełna amatorszczyzna z zarejestrowanym przydźwiękiem sieciowym 50Hz.
Na dodatek jest kilka kwestii/monologów wygłaszanych gwarą góralską, dla których przydały by się napisy tłumaczące na standardowy polski.
Dialogi były mówione wolno dlatego dało się je zrozumieć. Efekty dźwiękowe rzeczywiście były słabe. Co do góralszczyzny, jakoś zrozumiałem, pomimo, że nie jestem z gór. Ale napisy niekoniecznie, bo jak by wyglądał taki Janosik czy Sól Ziemi Czarnej ? Ale dziękuję za fachowe opisanie kolejnych błędów technicznych tego filmu o którym dawno już zapomniałem.