"Romans" z kinem nie od dziś... Pamiętacie Atoma Egoyana "Podróż Felicji"??? Nie podobało mi się wtedy ale byłem jednym z tych nielicznych co najpierw książkę przeczytał (tylko pewne detale były naprawdę miłe dla oka, no i ta zmiana zakończenia... Książka kończyła się w sposób wieloznaczny i symboliczny i w ogóle było wspaniale... nie jakiś tam tani happy end 'dla pokszepienia serc'. Krzepić może komedia romantyczna albo kino akcji, film policyjny, no takie coś co się musi dobrze skonczyć... w pewnym sesnie przynajmniej (no bo jak zły gościu ginie to dla niego nie jest to dobrze, nie?)
Ciekawe czy wydali po polsku to dzieło Trevora???
Trzeba zobaczyć.
pieprzysz 3po3.Film to film a nie koniecznie wierna adaptacja!Jak takiej szukasz to prawie zawsze się zawiedziesz.Kup sobie mentosa.I nie szukaj igły w stogu filmowego siana,choć pachnącego.Ja książek nie czytam i mam święty spokój!Kiedyś była taka wierna ekranizacja książki gdzie nawet narrator nam opowiadał wszystko to co działo się w filmie poza dialogami.Przemyślenia głównej bohaterki na ten przykład.I co zrobiłem z tym "dziełem sztuki..?"Wyłączyłem to..."gówno..!"hahaha!Pozdrawiam fanatyków książek,którzy nabywają"wiedzę",a głupi są bardziej niż byli przedtem...O co mi chodzi>Jako autor wypowiedzi zachowam to dla siebie,