Peter Bogdanovich o narodzinach Hollywood na przykładzie grupki niewydarzonych filmowców, którzy stawiają pionierskie kroki w Kalifornii początków XX wieku. Urocza komedia, będąca hołdem zarówno dla kina niemego, komedii slapstickowej, jak i wielkiego ekranu w ogóle. "Nickelodeon" wpisuje się w falę nostalgicznego kina retro, które święciło triumfy w latach 70. i jest równie przyjemny w odbiorze, jak większość tego typu pozycji z okresu. Gwiazdorska obsada (O'Neal, Ritter, Reynolds) plus atmosfera radosnego rozgardiaszu, jaki towarzyszył świtaniu Fabryki Snów to bezsprzecznie największe atuty dzieła twórcy "Ostatniego seansu". Ja to kupuję w ciemno, nawet jeśli to tylko ładnie opakowana wydmuszka (a tak się z grubsza biorąc, rzecz ma), bo w takich klimatach czuję się jak ryba w wodzie.