Nie wiem , czy mi się podobał. Raczej nie. Ale zaintrygował i zaciekawił. Zabawa formą, ale też wiele pytań. Ciekawe jest to, że o losach bohaterów dowiadujemy się pośrednio, poprzez osoby z "wiatru historii" - noblista, Lenin. Niby nic wspólnego z Kobro i Strzemińskim nie mieli, ale bezwzględnie wpłynęli na ich życie. Chyba zobaczę jeszcze raz.
Dobre zdjęcia Koszałki, "dziwność" Lankosza i aktorski popis duetu Buzek-Simlat (teatralny, ale to taka konwencja, zresztą mnie nie przeszkadza teatralne granie). Najlepsze momenty to rozważania na temat kreacji i walce z materią – czyste abstrakcyjne myślenie artystyczne skierowane w stronę wszystkich, którzy czują się nierozumiani. Dobre to było. Mogło być lepsze, ale nie ma co narzekać, bo większość awangardy polskiej ogółem jest do niczego.