Chyba najbliższy klimatowi książki. Ktoś już raz napisał że ten film jest lepszy od filmu Coppoli. I tak zgadzam się z tym w całosci. Aktorzy tutaj są zdecydowanie lepsi. Langella w roli Draculi jest również lepszy od Oldmana. Jest subtelny , czarujacy i tajemniczy. Film ma też u mnie duży plus za to ze jest prawie całkiem carno-biały. Te wszystkie niemal zupełnie wyblakłe kolory idealnie podbudowują klimat. O postaci Draculi też w tym filmie nie wiemy kompletnie niczego więc ten film ma plus za tajemniczość. I o ile film Coppoli kończy sie "tryumfalnie" to tu zakończenie rzuca nam "czy aby na pewno?". I to było świetne. Stawiam ten film wyżej niż ten Coppoli za klimat, subtelność i lepszych aktorów, tylko szkoda że to nie Pleasence zagrał Van Helsinga. Moim zdaniem lepiej nadawał się do roli ekscentrycznego doktorka (jak to było w Halloween).
I już Cię lubię:)
A Frank Langella jest genialny. Szkoda, że nikt go wtedy nie zaangażował do roli hrabiego Monte Christo, bo byłby idealny. Albo teraz, jako Woland, gdyby ktoś się zabrał za "Mistrza i Małgorzatę".
A co powiesz o Kate Nelligan?
Jej rola również na wysokim poziomie. Zagrałą silną i zdecydowana kobietę, nie to co Winona Ryder w filmie Coppoli.
Ten film jest jednym z niewielu bezpretensjonalnie romantycznych filmów, które zdarzyło mi się oglądać. I ma chyba najpiękniejszą scenę walca w historii kina. Niektóre sceny widziałam tyle razy, że dialogi znam już na pamięć:)
A Pleasence był brany pod uwagę do roli Van Helsinga?