W etiudzie reżyserka wymownie pokazuje dziecięcą samotność, surowość PRL-owskiego dzieciństwa. Rodzeństwo – starszy chłopiec i młodsza dziewczynka – spędza długie godziny w milczeniu, rozmyślając w fotelu, wypatrując czegoś (a może kogoś? rodziców?) przez okno, pozbawione typowych atrybutów dzieciństwa jak zabawki czy domowi pupile.